wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10

oczami: Victorii
Nie miałam pojęcia, że ktoś może aż tak zranić. A jednak. I w tym dniu moja czarna strona wraca. Tak kłamać dla głupiego zakładu? Trzeba być chorym lub nie mieć za grosz szacunku do drugiej osoby. Jak on. Harry Styles czyli mój wróg numer jeden. Myślałam, że on mnie kocha, że jestem dla niego kimś. Jednak pozory mylą. Muszę się w nim odkochać choć nie będzie to trudne.

Kiedy tylko przyjechałam do Bradford zaparkowałam niedaleko domu Zayn'a. Nie czekając na co kolwiek z wielkim bólem, smutkiem i kapiącymi łzami poszłam w nasze ukochane miejsce. Zawsze spotykałam się tam z Mulatem. To było stare drzewo koło jeziorka. O tym miejscu nie wie dużo osób. Prawdopodobnie tylko nasza stara paczka. Czyli ja, Malik i jego starsza siostra.

oczami: Zayn'a
- Jak się trzymasz?- zapytał mnie Tommo.
- Dobrze.- przed moimi oczami migotają tylko urywki krajobrazu letniego.
- Czy to nie jej samochód?- zauważył Lou.
- To on. Może jest u mojej mamy?
- Idziemy się przekonać.
- No jasne.- z auta wyskoczyłem jak wystrzelony z procy. Od razu wszedłem do domu.
- O Zayn, a co ty tu robisz?- zapytała moja mama.
- Hej mamo ciebie też miło widzieć.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.- zaśmiała się.- O dzień dobry Louis.
- Dzień dobry.
- Nie ma u was Vicky?
- Jak wiesz nie mieszka w Bradford.
- Okazało się, że w Londynie mieszkamy z nią. I jej auto stoi na dworze.- wyjaśnił mój przyjaciel.
- Nie było jej tutaj.- powiedziała zmartwiona. Stałem tak dłuższą chwilę i wyszedłem zakapturzony z domu. Słyszałem jak wołają mnie. Nie obchodziło mnie to bo teraz najważniejsza jest Victoria.

Wiedziałem doskonale gdzie ona jest. Znaczy w sumie to są dwa miejsca. Cmentarz lub tak zwane "nasze drzewo". Najpierw jednak sprawdziłem przy nagrobku jej mamy. Brak. Więc musiała być nad jeziorkiem.

Droga zajęła mi jakieś 15 minut. I nie pomyliłem się. Siedziała dokładnie w tym miejscu. Patrzyła na wyrzeźbione litery w pniu "V+Z LOVE 4EVER".
- Zrobiłem to od razu kiedy wyjechałaś.- podskoczyła lekko na mój dotyk.
- Po co?- wychrypiała nie odwracając się do mnie.
- W tedy kiedy mnie pocałowałaś i wyznałaś mi miłość zrozumiałem, że to ciebie kocham.
- To miłe....
- I jest tak nadal.- odwróciłem ją do siebie. Miała podpuchnięte oczy i rozmazany tusz.
- Wyglądam okropnie.- spuściła głowę.
- Nie prawda.- uniosłem jej podbródek.- Wyglądasz słodko.- pocałowałem ją. Ona zarzuciła swoje ręce na moją szyję, a ja umieściłem swoje na jej talii.
- Ja też cię kocham.- powiedziała po pocałunku.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o tym co było kiedyś. Okazało się, że po swojej wyprowadzce zmieniła numer z rozkazu matki zastępczej. Dowiedziałem się, że chciała się ze mną skontaktować, ale nie miała jak.
- Wiesz, że wrócimy jutro do Londynu?- zapytałem.
- Czemu nie teraz?
- Bo Louis jest u mnie w domu i moja mama nie da ci tak wyjechać.
- Ale nie chcę cię narzucać. Prześpię się w aucie.
- O nie!
- A gdzie?
- U mnie w domu... w moim pokoju... na moim łóżku... ze mną.- zamruczałem jej do ucha.
Romantycznie- Na co ty liczysz kolego?- uniosła jedną brew do góry.
- No na nic.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta.
- To słodkie, że po mnie przyjechałeś.
- Po prostu zależy mi na tobie i nie chcę żeby coś ci się stało.- wstała więc zrobiłem to co ona.
- Jak ci na mnie zależy?
- Za bardzo.- uśmiechnęła się i wpiła się w moje usta. Wziąłem ją na ręce i całowałem dalej.

oczami: Victorii

Jednak najgorszy dzień w moim życiu zmienił się w coś pięknego. Od razu poszliśmy za ręce do domu Zayn'a. Jego rodzina ucieszyła się na mój widok. Jedliśmy razem kolację aż dostałam sms'a.
"Przepraszam cię, byłem wtedy pijany" Odpisałam Louis'owi szybko "Harry też?" odpowiedź przyszła równie szybko "on nie". Zastanowiłam się co napisać "wybaczam". Mama Mulata była zadowolona z tego, że jesteśmy razem. Ja w sumie też.

- Wiesz mam na ciebie ochotę.- wymruczał Zayn kiedy byliśmy w pokoju. Przysunął się mocno do mnie żebym mogła się o tym przekonać.
- Powaliło? Nie jesteśmy sami.- zaśmiała się.- Jutro. Dobrej nocy.- dałam mu buziaka w nos i poszliśmy spać.

od autorki: no więc rozdział jest krótki i beznadziejny wiem.
zapraszam na <klik> mojego bloga o miłości,
zachęcam do komentowania i obserwowania (to nie o 1D)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 9

Obudziłam się w świetnym humorze. Wyspana jak nigdy! Teraz tylko muszę dowiedzieć się co jest nie tak z chłopakami. Kiedy pojechaliśmy byli to normalni chłopcy,  a teraz? Stado baranów, a nawet gorzej. Liam złamał rękę, Niall nie śmieje się, Zayn wraca wypity w cztery dupy, a Lou chodzi w skarpetkach. To źle.
Delikatnie wstałam żeby nie budzić loczka i poszłam się przebrać. Założyłam szare rurki, turkusową koszulę i czarne conversy. Ogarnęłam wygląd i zeszłam na dół. A tam? HAOS! Liam jadł płatki łyżką, Niall nic nie jadł, Zayn siedział przygnębiony, a Louis nie jadł marchewek.
- Matko Boska co z wami?!
- Zamknij się głowa mnie boli.- syknął Zayn.
- Trzeba było wypić więcej.
- Ale..
- Nie ma żadnego, ale. Chłopaki ja was nie poznaje. Co wam się stało?
- Nic.
- Jakie nic? Przecież widzę. Zachowujecie się jakoś dziwnie. Nie śmiejecie się jak dawniej. Po naszej wycieczce wszystko jest inaczej. Jakby na was spojrzeć z boku można było by powiedzieć, że to normalni ludzie, a nie One Direction. Z wami nie można siedzieć przygnębionym! No spójrzcie tylko. Payne jes łyżką.. ŁYŻKĄ! Horan nie śmieje się i nic nie je. Tomlinson nie je marchewek. Malik siedzi jak zbity pies. I to niby nic?.- padłam na kanapę.- Pytam ostatni raz co się stało.
- No bo to wszystko przez Hazzę i BooBear, okey?- powiedział nerwowo Niall.
- Ale co przez niego? Jakieś rozwinięcie?- koło mnie usiadł Styles. Spojrzałam na niego, a jego oczach można było dostrzec... lęk? Obawę?
- Ja na serio nie mogę tak dłużej. Przepraszam chłopaki.
- Nic jej nie mów Horan.- warknął mój chłopak.
- To chcesz ją oszukiwać?!- oburzył się Malik.- Każesz Blondaskowi nic nie mówić? Powiem ja. Pasiaty i Loczek założyli się o to, że Styles cię przeleci. Odradzaliśmy mu i w efekcie pokłóciliśmy się. A jak zdążyłaś zauważyć nasze kłótnie się źle na nas odbijają. Koniec historii.- ja siedziałam w osłupieniu. Jak oni mogli mnie tak załatwić. Przecież ja ich miałam za przyjaciół, za rodzinę!
- Vicky..- zaczął Lokers.
- Oszukałeś mnie..- powiedziała cicho.- Nienawidzę cię.
- Przepraszam.
- Nie. Obaj mnie oszukaliście. Nienawidzę was!- krzyknęłam przez łzy. Zamknęłam się w pokoju i w pośpiechu zaczęłam się pakować. Jaka ja byłam głupia. Przecież po nim mogłam się czegoś takiego spodziewać, ale po Zebrze? Widzę, że stara ja musi wrócić.

- Proszę wpuść mnie.- zaczął Styles. Otworzyłam drzwi.
- Możesz wejść.
- A ty gdzie?
- Wyjeżdżam.
- Ale ja cię przepraszam.
- Myślisz, że to coś zmieni?! Oszukaliście mnie, a ty w dodatku wykorzystałeś. Nie chcę cię znać. Ty i Lou jesteście siebie warci.
- Daj mi to wytłumaczyć.
- Kochasz mnie?- zapytałam.
- Nie.- powiedział mi to prosto w oczy. Zeszłam na dół i mimo pytań chłopaków wsiadłam do auta i odjechałam.

oczami: Zayn'a

- I po co jej to powiedziałeś? Przez ciebie wyprowadziła się!- wrzasnął Styles.
- A co? Lepiej było ją wykorzystywać?!
- Nie pouczaj mnie. Nic o niej nie wiesz!
- Nic?! To ze mną się przyjaźniła, to ja byłem dla niej jedynym oparciem, to ja się nią opiekowałem kiedy w domu miała piekło! Nawet nie wiesz jaka była kiedyś. Nie zasługujesz na nią.
- A ty to co? Może ją kochasz?
- A żebyś wiedział.
- Zrobiłeś to specjalnie żeby mieć ją dla siebie!
- Nigdy nie poniżył bym się tak jak ty.
- A ty gdzie?- wyrwał się z transu Lou.
- Jadę jej poszukać.
- Ale piłeś.
- Fakt. Niall jedziesz ze mną? Trzeba naprawić to co zepsuł lokers.- Harry nie wytrzymał i uderzył mnie w nos. Żeby nie być dłużny oddałem mu. W tedy chłopacy rozdzieli nas. A ja poszedłem z Blondynem do samochodu.
- Wszystko okey?- spytał podając mi chusteczkę.
- Tak. Dzięki.
- To gdzie jedziemy?
- Do mnie.

- Chyba ci na niej zależy, co?
- Yhy.
- Kochasz ją?
- Bardzo.- powiedziałem stanowczo.- Nie chcę żeby była z nim. On nie jest dla niej.
- Spokojnie stary. Mimo, że wolałbym żebyście byli razem to wybór należy do niej.
- Wiem.

oczami: Niall'a

Widać było zdenerwowanie Malika. Musi ją bardzo kochać. Nie to co Harry. Dla niego to była kolejna dziewczyna do zaliczenia. Wiele razy próbowaliśmy wybić mu ten zakład z głowy, ale nie dawał sobie tego wytłumaczyć. Jeszcze wtedy kiedy dowiedziała się prawdy.
- Zranił ją o to bardzo. Ona nigdy nie płacze.
- Skąd wiesz, że nigdy?- zdziwiłem się.
- Zawsze jej mówiłem, że łzy są jak krewa z duszy. Leci jak ktoś cię zrani. Tłumaczyłem jej żeby płakała jeśli bardzo cierpi.
- Musiałeś być dla niej jak starszy brat.
- Kiedy wyjeżdżała z Bradford pocałowała mnie i powiedziała, że mnie kocha. Pisałem do niej i dzwoniłem, ale zmieniła numer. Nawet próbowałem jej szukać.. Bez skutku. Odcięła się od mnie. Wtedy kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem przypominała mi kogoś. Dopiero później uświadomiła mi, że była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką.

od autorki: no wiec powoli się rozkręcam co
do długości rozdziałów. Nie jest on jakiś ogromny,
ale nie mam czasu na pisanie gdyż mam wiele
na głowie. Kolejny będzie jakoś tak po 12 bo
wyjeżdżam na wakacje. KOMENRUJCIE