wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10

oczami: Victorii
Nie miałam pojęcia, że ktoś może aż tak zranić. A jednak. I w tym dniu moja czarna strona wraca. Tak kłamać dla głupiego zakładu? Trzeba być chorym lub nie mieć za grosz szacunku do drugiej osoby. Jak on. Harry Styles czyli mój wróg numer jeden. Myślałam, że on mnie kocha, że jestem dla niego kimś. Jednak pozory mylą. Muszę się w nim odkochać choć nie będzie to trudne.

Kiedy tylko przyjechałam do Bradford zaparkowałam niedaleko domu Zayn'a. Nie czekając na co kolwiek z wielkim bólem, smutkiem i kapiącymi łzami poszłam w nasze ukochane miejsce. Zawsze spotykałam się tam z Mulatem. To było stare drzewo koło jeziorka. O tym miejscu nie wie dużo osób. Prawdopodobnie tylko nasza stara paczka. Czyli ja, Malik i jego starsza siostra.

oczami: Zayn'a
- Jak się trzymasz?- zapytał mnie Tommo.
- Dobrze.- przed moimi oczami migotają tylko urywki krajobrazu letniego.
- Czy to nie jej samochód?- zauważył Lou.
- To on. Może jest u mojej mamy?
- Idziemy się przekonać.
- No jasne.- z auta wyskoczyłem jak wystrzelony z procy. Od razu wszedłem do domu.
- O Zayn, a co ty tu robisz?- zapytała moja mama.
- Hej mamo ciebie też miło widzieć.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.- zaśmiała się.- O dzień dobry Louis.
- Dzień dobry.
- Nie ma u was Vicky?
- Jak wiesz nie mieszka w Bradford.
- Okazało się, że w Londynie mieszkamy z nią. I jej auto stoi na dworze.- wyjaśnił mój przyjaciel.
- Nie było jej tutaj.- powiedziała zmartwiona. Stałem tak dłuższą chwilę i wyszedłem zakapturzony z domu. Słyszałem jak wołają mnie. Nie obchodziło mnie to bo teraz najważniejsza jest Victoria.

Wiedziałem doskonale gdzie ona jest. Znaczy w sumie to są dwa miejsca. Cmentarz lub tak zwane "nasze drzewo". Najpierw jednak sprawdziłem przy nagrobku jej mamy. Brak. Więc musiała być nad jeziorkiem.

Droga zajęła mi jakieś 15 minut. I nie pomyliłem się. Siedziała dokładnie w tym miejscu. Patrzyła na wyrzeźbione litery w pniu "V+Z LOVE 4EVER".
- Zrobiłem to od razu kiedy wyjechałaś.- podskoczyła lekko na mój dotyk.
- Po co?- wychrypiała nie odwracając się do mnie.
- W tedy kiedy mnie pocałowałaś i wyznałaś mi miłość zrozumiałem, że to ciebie kocham.
- To miłe....
- I jest tak nadal.- odwróciłem ją do siebie. Miała podpuchnięte oczy i rozmazany tusz.
- Wyglądam okropnie.- spuściła głowę.
- Nie prawda.- uniosłem jej podbródek.- Wyglądasz słodko.- pocałowałem ją. Ona zarzuciła swoje ręce na moją szyję, a ja umieściłem swoje na jej talii.
- Ja też cię kocham.- powiedziała po pocałunku.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy o tym co było kiedyś. Okazało się, że po swojej wyprowadzce zmieniła numer z rozkazu matki zastępczej. Dowiedziałem się, że chciała się ze mną skontaktować, ale nie miała jak.
- Wiesz, że wrócimy jutro do Londynu?- zapytałem.
- Czemu nie teraz?
- Bo Louis jest u mnie w domu i moja mama nie da ci tak wyjechać.
- Ale nie chcę cię narzucać. Prześpię się w aucie.
- O nie!
- A gdzie?
- U mnie w domu... w moim pokoju... na moim łóżku... ze mną.- zamruczałem jej do ucha.
Romantycznie- Na co ty liczysz kolego?- uniosła jedną brew do góry.
- No na nic.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta.
- To słodkie, że po mnie przyjechałeś.
- Po prostu zależy mi na tobie i nie chcę żeby coś ci się stało.- wstała więc zrobiłem to co ona.
- Jak ci na mnie zależy?
- Za bardzo.- uśmiechnęła się i wpiła się w moje usta. Wziąłem ją na ręce i całowałem dalej.

oczami: Victorii

Jednak najgorszy dzień w moim życiu zmienił się w coś pięknego. Od razu poszliśmy za ręce do domu Zayn'a. Jego rodzina ucieszyła się na mój widok. Jedliśmy razem kolację aż dostałam sms'a.
"Przepraszam cię, byłem wtedy pijany" Odpisałam Louis'owi szybko "Harry też?" odpowiedź przyszła równie szybko "on nie". Zastanowiłam się co napisać "wybaczam". Mama Mulata była zadowolona z tego, że jesteśmy razem. Ja w sumie też.

- Wiesz mam na ciebie ochotę.- wymruczał Zayn kiedy byliśmy w pokoju. Przysunął się mocno do mnie żebym mogła się o tym przekonać.
- Powaliło? Nie jesteśmy sami.- zaśmiała się.- Jutro. Dobrej nocy.- dałam mu buziaka w nos i poszliśmy spać.

od autorki: no więc rozdział jest krótki i beznadziejny wiem.
zapraszam na <klik> mojego bloga o miłości,
zachęcam do komentowania i obserwowania (to nie o 1D)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 9

Obudziłam się w świetnym humorze. Wyspana jak nigdy! Teraz tylko muszę dowiedzieć się co jest nie tak z chłopakami. Kiedy pojechaliśmy byli to normalni chłopcy,  a teraz? Stado baranów, a nawet gorzej. Liam złamał rękę, Niall nie śmieje się, Zayn wraca wypity w cztery dupy, a Lou chodzi w skarpetkach. To źle.
Delikatnie wstałam żeby nie budzić loczka i poszłam się przebrać. Założyłam szare rurki, turkusową koszulę i czarne conversy. Ogarnęłam wygląd i zeszłam na dół. A tam? HAOS! Liam jadł płatki łyżką, Niall nic nie jadł, Zayn siedział przygnębiony, a Louis nie jadł marchewek.
- Matko Boska co z wami?!
- Zamknij się głowa mnie boli.- syknął Zayn.
- Trzeba było wypić więcej.
- Ale..
- Nie ma żadnego, ale. Chłopaki ja was nie poznaje. Co wam się stało?
- Nic.
- Jakie nic? Przecież widzę. Zachowujecie się jakoś dziwnie. Nie śmiejecie się jak dawniej. Po naszej wycieczce wszystko jest inaczej. Jakby na was spojrzeć z boku można było by powiedzieć, że to normalni ludzie, a nie One Direction. Z wami nie można siedzieć przygnębionym! No spójrzcie tylko. Payne jes łyżką.. ŁYŻKĄ! Horan nie śmieje się i nic nie je. Tomlinson nie je marchewek. Malik siedzi jak zbity pies. I to niby nic?.- padłam na kanapę.- Pytam ostatni raz co się stało.
- No bo to wszystko przez Hazzę i BooBear, okey?- powiedział nerwowo Niall.
- Ale co przez niego? Jakieś rozwinięcie?- koło mnie usiadł Styles. Spojrzałam na niego, a jego oczach można było dostrzec... lęk? Obawę?
- Ja na serio nie mogę tak dłużej. Przepraszam chłopaki.
- Nic jej nie mów Horan.- warknął mój chłopak.
- To chcesz ją oszukiwać?!- oburzył się Malik.- Każesz Blondaskowi nic nie mówić? Powiem ja. Pasiaty i Loczek założyli się o to, że Styles cię przeleci. Odradzaliśmy mu i w efekcie pokłóciliśmy się. A jak zdążyłaś zauważyć nasze kłótnie się źle na nas odbijają. Koniec historii.- ja siedziałam w osłupieniu. Jak oni mogli mnie tak załatwić. Przecież ja ich miałam za przyjaciół, za rodzinę!
- Vicky..- zaczął Lokers.
- Oszukałeś mnie..- powiedziała cicho.- Nienawidzę cię.
- Przepraszam.
- Nie. Obaj mnie oszukaliście. Nienawidzę was!- krzyknęłam przez łzy. Zamknęłam się w pokoju i w pośpiechu zaczęłam się pakować. Jaka ja byłam głupia. Przecież po nim mogłam się czegoś takiego spodziewać, ale po Zebrze? Widzę, że stara ja musi wrócić.

- Proszę wpuść mnie.- zaczął Styles. Otworzyłam drzwi.
- Możesz wejść.
- A ty gdzie?
- Wyjeżdżam.
- Ale ja cię przepraszam.
- Myślisz, że to coś zmieni?! Oszukaliście mnie, a ty w dodatku wykorzystałeś. Nie chcę cię znać. Ty i Lou jesteście siebie warci.
- Daj mi to wytłumaczyć.
- Kochasz mnie?- zapytałam.
- Nie.- powiedział mi to prosto w oczy. Zeszłam na dół i mimo pytań chłopaków wsiadłam do auta i odjechałam.

oczami: Zayn'a

- I po co jej to powiedziałeś? Przez ciebie wyprowadziła się!- wrzasnął Styles.
- A co? Lepiej było ją wykorzystywać?!
- Nie pouczaj mnie. Nic o niej nie wiesz!
- Nic?! To ze mną się przyjaźniła, to ja byłem dla niej jedynym oparciem, to ja się nią opiekowałem kiedy w domu miała piekło! Nawet nie wiesz jaka była kiedyś. Nie zasługujesz na nią.
- A ty to co? Może ją kochasz?
- A żebyś wiedział.
- Zrobiłeś to specjalnie żeby mieć ją dla siebie!
- Nigdy nie poniżył bym się tak jak ty.
- A ty gdzie?- wyrwał się z transu Lou.
- Jadę jej poszukać.
- Ale piłeś.
- Fakt. Niall jedziesz ze mną? Trzeba naprawić to co zepsuł lokers.- Harry nie wytrzymał i uderzył mnie w nos. Żeby nie być dłużny oddałem mu. W tedy chłopacy rozdzieli nas. A ja poszedłem z Blondynem do samochodu.
- Wszystko okey?- spytał podając mi chusteczkę.
- Tak. Dzięki.
- To gdzie jedziemy?
- Do mnie.

- Chyba ci na niej zależy, co?
- Yhy.
- Kochasz ją?
- Bardzo.- powiedziałem stanowczo.- Nie chcę żeby była z nim. On nie jest dla niej.
- Spokojnie stary. Mimo, że wolałbym żebyście byli razem to wybór należy do niej.
- Wiem.

oczami: Niall'a

Widać było zdenerwowanie Malika. Musi ją bardzo kochać. Nie to co Harry. Dla niego to była kolejna dziewczyna do zaliczenia. Wiele razy próbowaliśmy wybić mu ten zakład z głowy, ale nie dawał sobie tego wytłumaczyć. Jeszcze wtedy kiedy dowiedziała się prawdy.
- Zranił ją o to bardzo. Ona nigdy nie płacze.
- Skąd wiesz, że nigdy?- zdziwiłem się.
- Zawsze jej mówiłem, że łzy są jak krewa z duszy. Leci jak ktoś cię zrani. Tłumaczyłem jej żeby płakała jeśli bardzo cierpi.
- Musiałeś być dla niej jak starszy brat.
- Kiedy wyjeżdżała z Bradford pocałowała mnie i powiedziała, że mnie kocha. Pisałem do niej i dzwoniłem, ale zmieniła numer. Nawet próbowałem jej szukać.. Bez skutku. Odcięła się od mnie. Wtedy kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem przypominała mi kogoś. Dopiero później uświadomiła mi, że była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką.

od autorki: no wiec powoli się rozkręcam co
do długości rozdziałów. Nie jest on jakiś ogromny,
ale nie mam czasu na pisanie gdyż mam wiele
na głowie. Kolejny będzie jakoś tak po 12 bo
wyjeżdżam na wakacje. KOMENRUJCIE

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 8

Pół dnia przeleżeliśmy w łóżku. Wiadomo co robiliśmy. Ale cii. Nawet nie widać dużej zmiany w naszym zachowaniu. No może jest w nim więcej czułości, ale nie jakoś znów tak dużo, że do obrzydzenia.

kilka dni później...
 - Nie mogę uwierzyć, że już wracamy.
- Ja też.- powiedziałam wstając z łóżka.
- Kochanie, a może..- uniósł brew do góry.
- Nie.- wypięłam język i poszłam do łazienki. Poprawiłam się i założyłam to.
- Kocham cię.- dał mi soczystego buziaka w usta.
- Kochanie?
- Tak?
- Mówimy chłopakom?
- A chcesz tego?- spytał poważnie.
- Tak.
-To ja też.- uśmiechnął się promieniście.
- Ale ja nie chcę cię zmuszać.
- Vicky.- położył mi dłonie na ramionach.- Nie zmuszasz mnie do tego. Nie chcę ukrywać we własnym domu, że jest inaczej.- przytuliłam go mocno i poszliśmy na lotnisko.


- O mój Boże i Harry jest w jednym kawałku?- zaśmiał się Paul.
- Hej Paul lot minął nam cudownie miło, że pytasz.- przewróciłam oczami.
- Wybacz.
- No powiedzmy.- zaśmiałam się.
- I jak wam minęły wakacje?- spojrzeliśmy z loczkiem na siebie i uśmiechnęliśmy się.
- Bardzo fajnie.
- Robili wam zdjęcia?
- Tak.

- Co robimy?- zapytałam zndzona.
- Film?- zaproponował Niall.
- Ale jaki?- Liam.
- Horror.- zatwierdził Louis. Ja poszła zrobić jakieś przekąski i usiadła na dużym fotelu z Harrym. To znaczy ja mu na kolanach. Dał mi buziaka w policzek, a ja oddałam mu tyle, że w usta. Reszta patrzyła na nas z poker face.
- Co?- nie wytrzymałam już.
- Co wy robicie?
- Pocałowała mnie nie widać?
- Ale...
- Tak jesteśmy razem debile.- chłopacy pogratulowali nam i zajęli się filmem. Około 23 wrócił zalany Zayn.
- Boże co ty odwalasz?- zapytał delikatnie Harry.
- Nic.
- Wszystko okey?- pytali spokojnie chłopacy.
- Jak to nic?! Nawaliłeś się w cztery dupy i gadasz, że nic?! Czy ciebie to popie...- nie dali mi dokończyć bo Harry zatkał mi usta. Może i lepiej bo bym go zezwała.

- I co ten chłopak odwala?
- Nie wiem co mu odwaliło.
- Boże zostawić tych debili na tydzień samych.
- To co?
- Katastrofa.
- Nie przesadzaj.
- Liam złamał rękę, Zayn urządza sobie libacje alkoholowe, Niall nie śmieje się jak na haju, a Lou chodzi w skarpetkach. Czujesz to?! Istna anarchia.
- Nie nakręcaj się.- powiedział Harry całując mnie po szyi. Wiedział, że to na mnie najbardziej działa.
- Przestań.
Nic.
- Harry.
Zero reakcji.
- Styles!
Nadal nic.
- Próbujesz mnie przekupić?
- Tak.
W końcu się odezwał *-*
- Idziemy spać.
Uśmiech numer 5.
- Ale nie tak jak uważasz.- poczochrałam go.

od autorki:  no więc moja wena wróciła!
Wybaczcie, że taki krótki ;)

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 7

Vi wyglądała tak bo zaszła mała pomyłka. CZYTAJ POD
RODZIAŁEM
_____________________________________________
- Wiesz, że bosko wyglądasz?- powiedział po raz 3324251 tego wieczoru.
- Harry zrozum, że nie jestem głucha i rozumiem co do mnie mówisz.- zaśmiałam się. Nie wiem czemu, ale jego oczy mają taki cudny blask. Chyba go kocham..
- Idziemy po drinki?
- Yhy.- przytaknęłam i złapałam go za dłoń. Uśmiechnął się pod nosem i mocniej ją ścisnął. Zawsze zastanawiałam się czemu zachowujemy się jak para skoro nią nie jesteśmy. Nie mam pojęcia czy on o tym myśli, ale może kiedyś go zapytam Znaczy tak sądzę.
Lokers zamówiła nam naprawdę świetne drinki. I w smaku i w wyglądzie.
- Dzięki.
- Chodź usiądź.
- Gniewasz się?
- O co?- zdziwiłam się.
- No o tamtą noc..- spuścił głowę.
- Harry.- złapałam go za dłoń mimo, że siedział obok mnie.- Gdybym była jeszcze zła nie zrobiłam bym tego.- kiedy skończyłam zdanie wbiłam się jego usta. Oddawał, a nawet nadawał tempo. Zauważyłam, że ktoś robi nam zdjęcie. Oderwałam się na chwilę od niego i wyszeptałam mu na ucho.- Świetnie nam idzie udawanie pary.
- Ale ja już nie chcę udawać.- zasmucił mnie tym.
- No to powiedz Paul'owi żebyśmy już zerwali.
- Nie. Źle mnie zrozumiałaś.
- Już nic nie wiem.
- Ja chcę żebyśmy byli razem.- spojrzał w moje oczy.- Ale nie wiem czy ty też tego chcesz..
- Chcę.- powiedziałam i znów go pocałowałam.

Po 4 wróciliśmy do środka. Dużo nie piliśmy jakieś 3 drinki jeszcze.
- Harry pomożesz?- zapytałam kiedy miałam problem z rozpięciem sukienki.
- Jasne.- uśmiechnął się i pomógł mi z zamkiem. Kiedy rozpiął ją, zaczął  całować moją szyję. Nie protestowałam. Odchyliłam głowę w bok żeby miał lepszy zasięg. Odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam całować. Przerodził to się w coś namiętnego. Swoje palce włożyłam w jego puszyste włosy, a Harry zdejmował ze mnie sukienkę. Ja zajęłam się jego ubrania i popchnął mnie lekko na łóżko. Sam był na górze i położył swoje ręce na boki mojej głowy. Nie przestawał całować. Odpiął mój stanik i  przygryzał sutki. Nie powiem, przyjemne to było. Chwilę później reszta naszej garderoby była na podłodze. 
- Teraz ja.- Loczek obrócił nas dając mi dominację. Przejechałam pocałunkami od ust po jego umięśniony tors. jego kolega już czekał aż się nim zajmę. Złapałam duże przyrodzenie w dłoń i jeździłam w górę i w dół Słyszałam jak pojękiwał. Sprawiało mi to frajdę. Po chwili znów nas obrócił.
- Jesteś tego pewna?- spytał.
- Tak.- założył gumkę i wszedł we mnie. Był delikatny, ale stanowczy. Przyśpieszał swoje ruchy na co moje jęki stawały się głośniejsze. Po kilku minutach doszliśmy oboje. Mój chłopak padł obok mnie dysząc.
-Byłaś boska.
- Ty też.- dałam mu buziaka i poszłam spać wtulona w jego ramiona.





Rano obudzi mnie Harry, który miział palcami moje nagie plecy.
- Hej słońce.- powiedział i dał mi buziaka w czoło.
- Hej.- uśmiechnęłam się.- Wiesz, że masz od mnie nową ksywkę?
- Jaką?
- Bóg seksu.- zamruczałam mu do ucha przygryzając jego płatek.
- Podoba mi się.
- Cieszę się.- leżeliśmy tak może do 12 aż zgłodniałam. Wstałam z łóżka i założyłam jego koszulę, która była na mnie strasznie duża.
- Lepiej ci bez nich.- zaśmiał się kiedy naciągałam majtki. Wypięłam mu język i poszłam do kuchni. Kończąc jajecznice poczułam czyjeś dłonie na mojej talii.
- Ej no weź..
- Co?
- Ubierz się.
- Czemu?
- Bo cię zgwałcę.- powiedział poważnie.
- Czekam na to.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go.

od autorki: więc 7 wyszedł mi jak pornos ! :D i nie jest on zbyt długi bo później byłby strasznie nudny :)
liczę na komentarz i opinię (jeśli nie chcesz komentować dodaj chociaż opinię)

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 6

Obudziłam się przez cudny zapach naleśników z nutką cynamonu. Zaciągnęłam się zapachem i poszłam za nim.
- Hej Hazza.- zamruczałam dając mu buziaka w policzek na przywitanie.
- Hej mała.- zaśmiał się.
- Wiesz jak ja uwielbiam twoje naleśniki?- zapytała.
- A ja myślałem, że mnie bardziej.- udał obrażonego.
- Niech pomyśle.. Naleśniki lepsze.
- No wiesz co?- złapał się za serce.
- Nie przeżywaj.- zachichotałam i wzięłam sobie naleśnika.

- Jakieś plany na dziś?- spytał?
- Możemy pójść nad wodę, a później do jakiegoś klubu co ty na to?- zaproponowałam.
- Jestem za.- puścił oczko. Po śniadaniu pozmywałam i poszłam się szykować. Była dopiero 12, a o 13 mieliśmy wyjść z hotelu. To miło, że Paul załatwił nam tak cudne miejsce na wakacje. Założyłam TO. Znaczy próbowałam gdyż głupie sznurki od kostiumu nie chciały się zawiązać. Nie to, że ja nie umiem tylko one nie chciały współpracować... Majaczę.
- Harry!
- Co?
- Chodź tu!
- Co chce... Ale masz ładne ciało.- zaczął się przyglądać.
- Może zamiast pożerania mnie wzrokiem pomógłbyś?- spytałam retorycznie.
- Już. Sorki.- powiedział po czym podszedł do mnie. Odwróciłam się do niego i patrzyłam w moje, a raczej nasze odbicie. Chłopak był o głowę wyższy od mnie. A razem wyglądaliśmy... słodko? Może to dobre określenie. Kto by pomyślał, że nasza znajomość będzie tak się toczyła. Chłopak skończył wiązać mi górę od kostiumu i też przyglądał się nam. Zaplótł swoje ręce w okół mojego brzucha, a głowę oparł na moim ramieniu. Zaczął całować mnie po szyi.
- Harry..- zamruczałam, a ten zrobił mi malinkę.- Ej no Loczek!
- No co? To znak, że jesteś zajęta.
- Zajęta to może byś dziwka w piątek po południu, a ja mogę być w związku.
- No jesteś.- powiedział.
- Teoretycznie.- zaznaczyłam.
- A może ja nie chcę teoretycznie?
- Twój problem.- założyłam koszulkę.- Idziemy?
- Yhy.

Opalałam się na plaży kiedy to Harry pływał. Jakoś nie miałam ochoty dołączyć do niego. Nie wiem czemu.. tak po prostu. Myślałam też nad tym co między nami  jest. Zachowujemy się jak para nawet kiedy jesteśmy sami. A tak nie powinno być. Nagle poczułam, że coś, a raczej ktoś zasłania mi słońce.
- Przezroczysty nie jesteś więc się odsuń.- burknęłam.
- Ale ja chcę zdjęcie.- powiedział jakiś koleś.
- Niech ktoś ci je zrobi bo ja się opalam.
- Ale ja chcę z tobą.- zaśmiał się.
- A czemu ze mną?- usiadłam i przyglądałam się wysokiemu blondynowi.
- Bo jesteś dziewczyną Harry'ego z 1D, a moja siostrzyczka go kocha. Plus bardzo cię lubi i uważa, że jesteście słodcy. I jeszcze dlatego, że jesteś najładniejsza na plaży.- puścił mi oczko.
- No okey.- uśmiechnęłam się i stanęłam obok niego. Ten położył rękę na mojej talii i poprosił kogoś o zdjęcie. Później dałam mu autograf i wróciłam do wcześniejszego zajęcia. Ale znów ktoś mi przerwał. Poczułam jak unoszę się.
- Harry zostaw mnie!- śmiałam się głośno.
- Nie.- nagle poczułam, że jestem w cieplutkiej wodzie.
- Nie żyjesz!

- To o której idziemy?- spytałam.
- Za godzinę.
- Okey.- poszłam do pokoju żeby zacząć się szykować.
- Kto to był?- spytał.
- Ale kto?
- No ten co z nim zdjęcie robiłaś.
- Nie wiem. Podszedł do mnie i chciał zdjęcie z autografem bo jego siostra kocha One Direction, a on chciał jej dać to bo ona mnie lubi i uważa za słodką parkę. No i tam jeszcze, że jestem najładniejsza na plaży.
- Bo to prawda.- uśmiechnął się.
Po 50 minutach szykowania się byłam ZADOWOLONA.  Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i wyszłam do chłopaka.
- Ale.. Wyglądasz.. Wow.. Mogę cię zgwałcić?- uśmiechnął się na co dałam mu buziaka w policzek.
- Nie.- wyszeptałam mu na ucho przygryzając płatek jego ucha. Przeszedł go dreszcz.

od autorki: no więc po malutku  akcja idzie dalej :)
jeżeli są błędy lub literówki to przepraszam. KOMENTUJCIE

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 5

- Vicky proszę cię wyjdź.- mówił Harry po raz 69.
- Nie.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Ja nim nadal jestem.
- Masz tyle lat co ja.
- A ja mówię po chińsku, że mnie nie zrozumiałeś?- zapytałam go.
- Czy ty się musisz zachowywać jak dziwka? Robiłaś to pewnie z 69 razy.- powiedział, a we mnie się zagotowało. Wyszłam z tej łazienki.
- Dziwka? Dziwka?
- Tak dziwka, głucha jesteś?!- warknął.
- Gdybyś postawił się w mojej sytuacji to byś zrozumiał, że to boli. Boli jak cholera!- dałam mu plaska a on mi go oddał. Spojrzałam na niego z łzami w oczach.
- Ja..
- Pieprz się Styles!- krzyknęłam i wszyłam z hotelu.

Chodziłam po plaży z jakąś godzinę. W końcu dałam sobie spokój i usiadłam na brzegu. Patrzyłam na ocean i zastanawiałam się czemu moje życie teraz tak się ułożyło. Co by było gdyby ojciec żył? Czy byłabym tu i oglądała ten zachód? Spotkałabym Zayn'a? Prawdopodobnie nie.
- Tu jesteś- powiedział Harry.- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem.
- Nie potrzebnie.- powiedziałam nie odrywając wzroku od widoków.
- Czemu tak sądzisz?
- Bo taka jest prawda.
- Nie jest.
- To czemu nazywasz mnie dziwką?
- Bo masz wszystko co można mieć, a ty narzekasz.
- Ty miałeś dom, przyjaciół i miłość. Mi to wszystko odebrano. Nawet nie wiesz jaką mam ochotę to pieprznąć i oddać wszystko żeby być znów w domu. Mieć matkę. Fajnie się czułeś jak się zakochałeś pierwszy raz?
- Tak.- powiedział cicho.
- A ja nie. Ja nawet nie wiem co to jest rodzina.- spuściłam głowę.
- Opowiesz co się działo w Bradford?
- W szkole byłam poniżana, wyzywana i czasem bita. Tylko Zayn mnie lubił nikt więcej. W domu było do wytrzymania jak mama żyła. Później było gorzej. Bił mnie cały czas, a jak miałam jakieś 12 lat zmuszał mnie do se..
- Cii.- mocno mnie przytulił, a ja cicho łkałam.
- Ja chciała to zrobić z tobą, ale za bardzo przypomniałeś mi ojca.
- Przepraszam.- mocniej mnie przytulił.
- To ja powinnam cię przeprosić.
- Nie masz za co.- położyłam dłoń na piasku, a on delikatnie je złączył i mocno ścisnął.
- To przez to byłaś taka oschła?
- Tak.
- Ale czemu?- spytał.
- Bo jak ludzie zobaczą twoją słabość to po tobie. Ta twarda JA to tylko obrona.
- Obrona przed złem.
- Tak.- przytaknęłam mu.
Siedzieliśmy do 23.
- Pięknie tu.- powiedziałam z uśmiechem.
- Pięknie tu bo jesteś ty.- uśmiechnął się czule, a ja pod nosem. Zauważył, że zrobiło mi się zimno bo podał mi swoją bluzę.
- Ja nie chcę. Ciepło mi.- skłamałam.
- Nie prawda, wiem, że ci zimno.

- Chcesz coś do picia?- zapytałam kiedy byliśmy w pokoju.
- Możesz zrobić mi kawę.
- Spoko.- zajęłam się robotom kiedy poczułam czyjeś ręce oplatające moją talię.- Co chcesz lokers?
- Bajki na dobranoc.
- I chcesz żebym to ja ją opowiadała?- spytałam unosząc jedną brew do góry.
- Nie. Ja mam. Chodź.- pociągnął mnie za rękę łapiąc swój kubek. Usiedliśmy na kanapie, a on przykrył nas kocem po czym wtuliłam się w jego tors.
- Była sobie pewna księżniczka..
- Lol.- powiedziałam.
- Cicho bądź.- zaśmiał się.- Ta księżniczka nie miała szczęścia do ludzi, ale szybko to się zmieniło. Poznała pięciu książąt, którzy chcieli się dowiedzieć co ukrywa. Żaden nie mógł zgadnąć, ale król kazał jednemu się z nią ożenić. Musieli tak postąpić.
 - Dobra pierdolenie  Chopenie. Koniec bajki nie umiesz opowiadać. Bajki nie ułożysz na moim życiu książę.- pacnęłam go w czoło.
- A czemu nie?
- Bo to nie jest brazylijska telenowela gdzie ojciec jest synem i mężem jednej kobiety.
- Co?
- Nie ważne. Idę spać, ale łapy przy sobie.- zaśmiałam się i położyłam. Po chwili czułam jak jego silne ramiona oplatają mnie w talii.
- Dobranoc Loczku.
- Dobranoc kochanie.- zasnęłam.

od autorki: taki se ;/ nie mam czasu na dłuższy bo muszę zmykać się uczyć.
za błędy i literówki przepraszam

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 4

Całował i całował aż w pewnym momencie oderwałam się do niego.
- Po co to zrobiłeś?- przylałam mu z liścia.
- A czemu nie?
- Bo jesteś pedale chamski, a teraz wpychasz mi jęzor do gardła!
- No zastanów się kretynko.
- Nie wyzywaj mnie debilu.
- Sama zaczęłaś pojebańcu.
- Idiota.
- Kretynka.
- Powtarzasz się przychlaście.
- Skończ frajerko.
- No to po co mnie całujesz, a potem wyzywasz?! Od samego początku nie byłeś zadowolony, że tu mieszkam!
- No zastanów się mózgu! Jesteś gorąca, pyskata, twarda! Jesteś idealna! Chłopaki ogarniają bo mają dziewczyny, a ja nie i dlatego mnie pociągasz! Jak idziesz to każdemu leci ślina na widok twojego tyłka i nie tylko!
- Zamknij się idioto!- wrzasnęłam i dałam mu buziaka w policzek. Ale on odwrócił twarz i pocałowałam go w usta.
- Zrobiłeś to specjalnie!
- Wiem.- puścił mi oczko.- Pamiętaj, że o 6.50 mamy samolot KOCHANIE.- zaakcentował ostatnie słowo i dostał z poduszki, którą miałam pod ręką. Nie to żeby coś. Może i koleś mnie pociągał, ale nic więcej. Denerwuje mnie jak cholera!

Obudziłam się o 4.50 i zaczęłam się szykować. Kiedy zeszłam na dół napotkałam Hazzę i Zayn'a (?!)
 - Zayn od kiedy ty tak rano wstajesz? Ty nawet do szkoły się spóźniłeś.- zaśmiałam się.
- No skoro moja mała wyjeżdża z Harry'm to musiałem dać mu gumki bo nie chcę być wujkiem.- teraz to on się zaśmiał.
- Poczekaj moment. Odkąd tak dogadujesz się z Zayn'em?- zapytał Lokers.
- Od dzieciństwa.- powiedziałam dumnie.
- Yhy.- przytaknął mi.- To ona jest moją przyjaciółką od dziecka.


oczami: Hazzy
4 godziny lecieliśmy. Kiedy samolot wylądował zauważyłem, że Vicki śpi. Spała tak słodko, że nie miałem serca jej obudzić. Obsługa wzięła nasze rzeczy do hotelu, a ja wziąłem na ręce śpiącą dziewczynę. Paparazzi zrobiło nam kilka zdjęć. Ale teraz to nie ma znaczenia skoro jesteśmy "parą". Limuzyna podstawiona przez Paul'a odwiozła nas pod nasz luksusowy hotel. Udało mu się zarezerwować dla nas pokój na ostatnim piętrze gdzie byliśmy sami. Od razu położyłem ją do łóżka, a sam zacząłem robić naleśniki na drugie śniadanie. Po 20 minutach dziewczyna przyszła do kuchni.
- O co tak ładnie pachnie?- zapytała zaspanym głosem. Była teraz na serio pociągająca.
- Naleśniki. Z czym zjesz?
- Z truskawkami i bitą śmietaną.
- Ale masz zachcianki.
- Nie gadaj tylko rób.- zaśmiała się.- A ja idę się przebrać. Wyglądała cudnie.
- Wow.
- Idziemy później na miasto?- zapytała.
- Jasne. Smacznego.
- Dzięki.- uśmiechnęła się.. szczerze?!

- I jak ci się podoba?- zapytałem kiedy szliśmy trzymając się za ręce.
- Cudnie tu.- powiedziała słodkim głosem.
- Wiem skarbie.- przejechałem nosem po jej policzku. Ale chyba drgnęła tak jakby jej się to podobało. Szczerze mówiąc pasuje mi to udawanie. Nagle spadły jej okulary. Podniosła je tak zmysłowo, że brak mi słów.
- Nie rób tak więcej.- powiedziałem.
- Ale czego?- polizała tak zmysłowo (wiem powtarzam się łot ever), że chciałem się na nią rzucić i zgwałcić.
- Tego.
- Czemu?- zapytała oblizując tak seksownie usta.
- Bo kusisz będę próbował się  z tobą przespać.
- A może tego chcę?- zapytała podchodząc bliżej mnie. Nie czekając na nic wpiłem się w jej usta. Ona chyba była zadowolona ze swojego kuszenia bo uśmiechała się przez pocałunek. Przejechałem językiem po jej dolnej wardze prosząc o pozwolenia. Ona tylko zrobiła miejsce mojemu językowi. Zarzuciła swoje ręce na mój kark, a ja swoje położyłem na jej talii. Miałem wielką ochotę na nią.
- Mam na ciebie ochotę.- zamruczałem jej do ucha.
- Ja na ciebie też.- przygryzła płatek mojego ucha na co aż zadrżałem.- Poczekaj do wieczora.- uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w nos.

Wieczorem kiedy weszliśmy do apartamentu od razu rzuciłem się na nią łapczywie całując.
- Harry przestań.- nie reagowałem.- Przestań no!- mówiła z łzami w oczach, ale ja ją popchnąłem na łóżko i zacząłem odpinać gorset.- Błagam skończ!- zaczęła płakać.- Jesteś jak mój ojciec!- wyrwała się i z płaczem zamknęła się w łazience.

od autorki: podoba się? Mało akcji ale jak są błędy to sorki i przepraszam że krótki :)

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 3

No te nasze udawanie przynosi skutki. Wiele gazet huczy o nas i zabija się o kilka fotek z randki. Boże niech to się skończy! Ja nie chcę już dłużej udawać chodź od zaczęcia "związku" nie minęło 24 godziny. I co z tego?! Ja nie chcę się z nim całować. To obrzydliwe, ale wszystkie dziewczyny dałby się zabić żeby być na moim miejscu.
Zła zeszłam do kuchni.
- Hej skarbie.- zawołał zadowolony i chciał dać mi buziaka, ale przesunęłam jego "dzióbek" dłonią popijając kawę.
- Nie udawaj debilu.
- No sorki, ale wczułem się.
- To się nie wczuwaj. Nie jestem z tego jakaś uradowana.
- Ale każda mnie pragnie!- powiedział, a raczej krzyknął.
- Zrozum deklu, że JA nie jestem każda.

- Gdzie Zayn?- zapytałam schodząc do salonu.
- U siebie, kocie.- powiedział Hazza na co ja mu pokazałam pięść.
- Nie bulwersuj się.- zacmokał w powietrzu.
- Nie ważne.- odwróciłam się i poszłam do chłopaka.
- Proszę.- powiedział kiedy zapukałam. Kiedy weszłam okazało się, że był w łazience. Krzyknął mi żebym poczekała. Na szafce koło łóżka stała ramka. Na niej byłam ja i on. Czyli moje podejrzenia się sprawdziły. To on jest moim przyjacielem. Chłopak wyszedł w spodniach dresowych i bez koszulki. Od razu podeszłam i przytuliłam go.
- Boże jak ja tęskniłam za tobą.- powiedziałam kiedy oddałam uścisk.
- Przecież byłem na górze.
- Nie o to kretynie.- zaśmiałam się.
- To o co?
- Chodź.- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do mnie do pokoju.- Spójrz.- pokazałam mu na ścinę z mnóstwem zdjęć z dzieciństwa. 
- Boże to ty!- przytulił i zaczął kręcić po pokoju. Ja śmiałam się zadowolona. Kiedy postawił mnie na ziemi i patrzył na mnie dostał z plaska.
- Au, za co to?- złapał za obolałe miejsce.
- Za to, że nie pisałeś do mnie.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Szukałam cię deklu tyle.
- No przepraszam.- powiedział.
- Ja też.- przytuliłam go.

Poszliśmy powiedzieć chłopakom a o tym. Okazało się, że Mulat dużo o mnie opowiadał. Czyli pamiętał o mnie tak jak ja o nim To słodkie.
- Paul ma przyjechać.- powiedział Harry.
- Po co?
- Powiedzieć nam co mamy dalej robić.
- O Boże. Zerwać.
- Nie.
- A może?
- To nie. Będziemy musieli być ze sobą jakieś miesiąc albo dwa.
- Co?!- zdziwiłam się.- Aż tyle?
- Tak.- uśmiechnął się i podszedł do mnie.- Nie udawaj, że nie podoba ci się to.
- Nie podoba mi się to.
- Ja wiem, że tak. I to bardzo.
- Kolego mój drogi nie wiem o czym mówisz. Na mój widok ci staje.
- Nie prawda. Nie jesteś taka gorąca jak ci się zdaje.- zaczerwienił się.
- Naprawdę?
- Tak.- podeszłam blisko niego i zdjęłam koszulkę.
- Teraz też?- przejechałam ręką po jego torsie aż do krocza. Lekko podskoczył.- Mówiłam.- powiedziałam zadowolona i chciałam założyć koszulkę. ale rzucił się na mnie Harry. Pocałował mnie namiętnie.
- Boże!- zawołał Paul. Odskoczyłam jak oparzona od niego i założyłam koszulkę. - Musicie jechać na wspólne wakacje.
- A po co?- zapytałam.
- Żeby po świecie rozeszły się wasze zdjęcia.
- To gdzie mamy jechać?- zapytał Harry.
- Na wyspy Kanaryjskie.
- Kiedy?
- Jutro.
- Co?!- zawołałam razem z Loczkiem.
- Normalnie macie bilety, a ja idę.
- Bosko.- powiedziałam i poszłam do siebie.

Była 21, a ja pakowałam się na głupie wczasy. Kiedy kończyłam pakowanie ktoś zapukał do mnie.
- Proszę.- powiedziała i do pokoju wpadł Lokers. Nic nie mówiąc podszedł do mnie i popchnął mnie na szafę zachłanni wpijając mi się w usta. Nie wiem czemu oddałam to.

od autorki: no więc już 3 !!! Dostałam dwie nominacje, ale dodam je kiedy indziej za tydzień :) bo jadę na wycieczkę

środa, 22 maja 2013

Rozdział 2

Jak to ja wstałam o 12 i włączyłam komputer. To mój codzienny rytuał. Sprawdziłam takie portale jak TT, FB i najbardziej wiarygodną stronę plotkarską. Czytam i czytam.
- O kurde.- powiedziałam kiedy zobaczyłam plotkę tygodnia. Kliknęłam na nią i zaczęłam czytać. "Dziewiętnastoletni gwiazdor One Direction Harry Styles został przyłapany na obściskiwaniu z osiemnastoletnią córką opiekunki młodych sław- Victorią Benson. Jak widać słodka para ma się nie źle! Spójrzcie na zdjęcia poniżej. Od teraz będziemy śledzić dziewczynę i chłopaka." I pod spodem było zdjęcia jak Harry całuje mnie na masce mojego samochodu!
- Halo?- zapytałam odbierając telefon.
- Dziecko drogie co to ma znaczyć?! W domu nie ma mnie od kilku godzin a ty już obściskujesz się z chłopakami?! Co to ma być do cholery?! Paul chcę z tobą gadać. Masz zadzwonić do niego w tej chwili!
- Cześć mamo, dzień mi minął świetnie dzięki, że pytasz.
- Nie jesteś zabawna. Masz do niego zadzwonić. A nie czekaj on będzie za godzinę u was.
Rozłączyła się, a ja rzuciłam telefonem o łóżko. Poszłam się ogarnąć i przebrać. Założyłam luźną białą bluzkę i jasne szorty. A na nogi naciągnęłam czarne vansy. Zła poszłam od razu do chłopaków.
- Hej!- zawołali wszyscy naraz.
- Harry. Wstań.- wycedziłam przez zęby. On przerażony wstał i nie wiedział co się dzieję. Walnęłam mu plaska.
- Au, za co to?!- pisnął łapiąc się za polik.
- Za to zdjęcie w internecie! Przez ciebie debilu mam się spotkać z Paul'em bo  jest wściekły o te zdjęcie!
- Jakie?
- No te na, którym mnie całujesz na masce mojego auta!- Louis mnie przytrzymał żebym mu nie dowaliła.
- Mraśne jest.
- Mraśne? Mraśne?! A dostałeś kiedyś po ryju?!
- Przed chwilą od ciebie!
- Nie krzycz na mnie!
- Ale ty zaczęłaś!
- Debil!
- Kretynka!
- Frajer!
- Idiotka!
- KONIEC!- zawołał jakiś głos za mną aż podskoczyłam.
- Obydwoje marsz do gabinetu!- wrzasnął na nas. Mrucząc pod nosem obydwoje poszliśmy.
- To on zaczął!- broniłam się od razu.
- Broniłem cię!
- Dałabym sobie sama radę.
- Nie prawda.
- SPOKÓJ!- wrzasnął drugi raz.- Nie pozostawiacie mi wyboru.
- Co?- zdziwiłam się.
- Będziecie udawać parę.- powiedział machając ręką jak gdyby nigdy nic.
- Co?!- wrzasnęliśmy.
- Całowanie, chodzenie za rękę, przytulanie i słodkie słówka.
- Ale po co to?- byłam zła. Nie raczej wściekła!
- Po jajco!- zawołał Harry.
- Nie chcę żeby Hazza wyszedł na dupka a ty na łatwą.
- Co proszę?
- Rozejść się.

Chłopacy kiedy usłyszeli plan Paul'a zaczęli się śmiać. Ale kiedy napotkali mój wzrok momentalnie się ogarnęli. Wściekła poszłam do pokoju. Rozległo się pukanie.
- Nie ma mnie.- powiedziałam, a to osoba się sama wprosiłam.
- Wszystko okey?- zapytał Liam.
- Tsa.
- Ej co jest?- usiadł koło mnie.
- Bo nie chcę udawać z tym frajerem.- burknęłam.
- Spokojnie. Harry się cieszy.
- Ta jasne.
- No tak. Ma zaciesz z tego udawanego związku. Udawaj ty też. W domu nie musisz z nim tak udawać i możecie się bić. Ale przed ludźmi udawaj i nie będziecie wytykani.
- Dzięki.- przytuliłam go.
- Za co to?- uśmiechnął się.
- Za cenną rade.
- To się nie wkurzysz, że Niall zamówił wam kolację, a Zayn kupił ci ciuchy?
- Co?! Dobra nic nie mówię.- ścisnęłam za to pięść aż pobielała mi skóra ja kostkach.
- Zaraz Zayn ci przyniesie. Szykuj się.
- Okey.- powiedziałam i poszłam do łazienki Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się w ręcznik. A do drzwi ktoś zaczął pukać.
- Czego?- warknęłam gdyż stałam w samym ręczniku.
-  Masz to od nas wszystkich.- powiedział z uśmiechem Zayn.
- Dzięki.- wzięłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Z tym uśmiechem kogoś mi przypominał. Ale nie wiem kogo. Pomyśle później.
Wyglądałam jak nie ja. Krótka, mała czarna i białe szpilki. To nie był mój styl. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i zeszłam. Chłopacy byli zszokowani.
- Przepraszam, ale to nie muzeum.- powiedziałam i podeszłam do Hazzy.
- Ślicznie wyglądasz.
- A ty nie.- cmoknęłam w powietrzu.

Kolacja była dość dziwna. Trzymaliśmy się za ręce albo co i raz całowaliśmy się. Na serio dziwnie się czułam. Od razu kiedy wróciłam do domu poszłam spać. Ten dzień był męczący i pełen dziwnych obrotów i momentalnie zasnęłam.


od autorki: i jak wam się podoba? jeśli są błędy albo literówki to przepraszam :)

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 1

Zawsze rano nie mam siły na nic. Jeszcze dziś te głupie zakończenie roku. Z jednej strony fajnie bo nie muszę oglądać tych debili, a z drugiej nie chce mi się tam iść. Jak to moja "mamusia" musiała sama przygotować mi ubrania do szkoły. Ale kiedy zobaczyłam zestaw poszłam momentalnie do garderoby. Wyciągnęłam z niej czarne, wytarte szorty, białą luźną koszulę i czarne botki. Do tego torba w tym samym kolorze. Wzięłam rzeczy i poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam się tak jak zawsze i przebrałam się w przygotowany zestaw. Do tego kilka dodatków i byłam gotowa. Kiedy zeszłam do kuchni wzięłam jabłko i wyszłam.

Boże jak ja nienawidzę tych ludzi. Tych debili, lal i plastików.
- O nie będę musiała na ciebie patrzeć.- zaśmiała się Elen- królowa lalek.
- Nie wychodź na słońce bo się stopisz.- zadrwiłam z niej.
- Żaluzji i tu nie gadaj.- boże.
- Żaluzje tępa dzido to masz w oknie. ALUZJĘ napisz to sobie na tym pustym czole.- nie czekając na jaką kolwiek i poszłam na apel.
- Moi drodzy absolwenci..- bla bla bla. Nie słuchałam go tylko bawiłam się telefonem. Dostałam wiadomość od Lizzy kochanie tu masz numer Harr'ego, jak coś to do niego dzwoń bo mnie dziś nie będę. Odpisałam jej i tak jadę do Bradford. Napisała krótkie uważaj.
- Zapraszam Victorię Benson o zabranie głosu.
- A jest może funkcja "odrzuć zaproszenie"?- cała sala się zaśmiała.
- Nie.- westchnęłam i poszła na scenę. A raczej podest z mównicą.- To kara o ile się nie mylę?- zapytałam chodź bardziej stwierdziłam.
- Tak. Zaczynaj.
- No więc.- odchrząknęłam.- Ta szkoła jest beznadziejna. Uczennica bzyka się z panem Moon'em dla wyższej oceny, Elen pozdrawiamy. I w ogóle nudy. Wolałabym się pociąć niż spędzić tu kolejny rok. No więc ten teges krzyżyk na drogę frajerzy.- powiedziałam i pokazałam znak pokoju. Zabrałam od razu moje świadectwo i pojechałam do domu.


Byłam na cmentarzu u mamy w Bradford. Stare śmieci. Była 20, a ja wracałam. Na moje szczęście zepsuł mi się samochód. Znalazłam szybko numer do tego kolesia co wysłała mi Lizz'y.
- Halo?
- Za halo w mordę walę.
- A to ty jesteś Victoria.
- No raczej, ale nie o to kaman. Przyjedź po mnie któryś!
- A jesteś?
- Nie daleko Londynu jak byś do Bradford jechał.
- Spoko już jadę.
Czekałam na niego jakieś dziesięć minut, ale zamiast tego podjechało czarne audi. Siedziałabym w środku, ale zatrzasnęłam auto. Brawo ja.
- Hej mała.
- Mała to twoja pała, a ja jestem niska.
- Co tak siedzisz tu? Auto ci się zepsuło?
- Nie. Bardzo lubię siedzieć na poboczu i gadać z jakimiś typami.
- Ostra. Lubię takie. W łóżku też taka jesteś?- zapytał i przybliżył się do mnie. Chciałam coś powiedzieć, ale podjechało czarne Porsche.
- Oj koleś odwal się od mojej dziewczyny.- powiedział jakiś lokowaty.
- Eee?
- Twoja?
- Tak.
- NIE JESTEM PRZEDMIOTEM.- oburzyłam się.
- No jasne słońce.- podszedł i mnie POCAŁOWAŁ w domu ma za to w mordę.
- No ja myślę kiciu powiedziałam i objęłam go.

- Masz dziesięć sekund życia. Raz, dwa, dziesięć!- zaczęłam go ganiać po całym domu. Wpadliśmy do salonu gdzie siedzieli chłopacy. Lizz ma się nimi zająć czy coś.
- Masz w ryj! Jak cię złapie to po tobie!
- Podobało ci się.
- Nie pogrążaj się!
- Dzieci co się stało?- zapytał jakiś Mulat łapiący mnie za nadgarstek żebym go nie uderzyła.
- Ten debil.- pokazałam na Lokersa.- Pocałował mnie.
- Pomagałem.
- To trzeba było mi nie wpychać tego jęzora do gardła.
- Nie poradziłabyś sobie.
- A jak ci dowale to udowodnię.
- Vikuś uspokój się.
- Nie żyjesz.- wyrwałam się i podeszłam do niego. Ale on wylądował na ścianie. Nie stety nie trafiłam w jego twarz, a w lusrto.
- Chodź.- mówił Mulat.
- Okey.- opatrzył mi rękę. Tak ociupinkę sobie rozcięłam.- Styles trafiasz na moją czarną listę.
- No ej.
- A co ty robiłaś na drodze do Bradford?- Zapytał jakiś blondyn.
- Niebezpiecznie o tej godzinie.- powiedział jakiś koleś w paski.
- Boże. No od mamy wracałam. A zresztą tam skąd jestem czytaj Bradford trzeba mieć kilka blizn.
- Racja.- zawołał Mulat. Przypominał mi kogoś, ale nie wiem.
- Ale jak od mamy?- pytał jakiś w kratę.
- No na cmentarz.
- To znaczy..- urwał ciemnowłosy.
- Tak.
Chłopaki przedstawili mi się i poszłam do sobie.


od autorki: jak wam się podoba? liczę na komentarz :)

niedziela, 19 maja 2013

Bohaterowie + prolog

 
Victoria Benson || 18 l.


Zayn Malik || 20 l.

Harry Styles || 19 l.

Liam Payne || 20 l.

Louis Tomlinson || 22 l.

Niall Horan || 20 l.
Eleanor dziewczyna Lou
Danielle dziewczyna Li
Paerrie dziewczyna Zayn'a

PROLOG:
Wyobraźcie sobie jaki koszmar przeżywa mała 14 latka. Nie lubiana przez rówieśników, bita w domu i bez matki. Tylko jeden chłopak pomagał jej w życiu. Nauczył żyć na nowo. Minął rok, a byli nie rozłączni do pewnego dnia. Dziewczyna dowiedziała się, że ojciec nie żyje. Musi przeprowadzić się do rodziny zastępczej w Londynie.
- Będę pisał do ciebie obiecuje ci to.- powiedział zakładając kosmyk jej brązowych włosów za ucho.
- Nie obiecuj, że będziesz dzwonić. Nie obiecuj, że napiszesz. Obiecaj, że zapomnisz jacy byliśmy szczęśliwi.- rozpłakała się. Chłopak ją mocno przytulił tak jakby mieli się już nie spotkać, a ona wiedziała, że tak będzie.
- Kocham cię.- powiedziała i pocałowała go po czym odeszła.
Zmieniła się. Stała się pyskata i czasem się zdarzy, że z kim się pobije. Ale nadal kocha przyjaciela z Bradford, ale nie okazuje uczuć. Skąd wiem? Bo to ja. To moja historia i teraz poznacie część dalszą.