No te nasze udawanie przynosi skutki. Wiele gazet huczy o nas i zabija się o kilka fotek z randki. Boże niech to się skończy! Ja nie chcę już dłużej udawać chodź od zaczęcia "związku" nie minęło 24 godziny. I co z tego?! Ja nie chcę się z nim całować. To obrzydliwe, ale wszystkie dziewczyny dałby się zabić żeby być na moim miejscu.
Zła zeszłam do kuchni.
- Hej skarbie.- zawołał zadowolony i chciał dać mi buziaka, ale przesunęłam jego "dzióbek" dłonią popijając kawę.
- Nie udawaj debilu.
- No sorki, ale wczułem się.
- To się nie wczuwaj. Nie jestem z tego jakaś uradowana.
- Ale każda mnie pragnie!- powiedział, a raczej krzyknął.
- Zrozum deklu, że JA nie jestem każda.
- Gdzie Zayn?- zapytałam schodząc do salonu.
- U siebie, kocie.- powiedział Hazza na co ja mu pokazałam pięść.
- Nie bulwersuj się.- zacmokał w powietrzu.
- Nie ważne.- odwróciłam się i poszłam do chłopaka.
- Proszę.- powiedział kiedy zapukałam. Kiedy weszłam okazało się, że był w łazience. Krzyknął mi żebym poczekała. Na szafce koło łóżka stała ramka. Na niej byłam ja i on. Czyli moje podejrzenia się sprawdziły. To on jest moim przyjacielem. Chłopak wyszedł w spodniach dresowych i bez koszulki. Od razu podeszłam i przytuliłam go.
- Boże jak ja tęskniłam za tobą.- powiedziałam kiedy oddałam uścisk.
- Przecież byłem na górze.
- Nie o to kretynie.- zaśmiałam się.
- To o co?
- Chodź.- złapałam go za rękę i zaprowadziłam do mnie do pokoju.- Spójrz.- pokazałam mu na ścinę z mnóstwem zdjęć z dzieciństwa.
- Boże to ty!- przytulił i zaczął kręcić po pokoju. Ja śmiałam się zadowolona. Kiedy postawił mnie na ziemi i patrzył na mnie dostał z plaska.
- Au, za co to?- złapał za obolałe miejsce.
- Za to, że nie pisałeś do mnie.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Szukałam cię deklu tyle.
- No przepraszam.- powiedział.
- Ja też.- przytuliłam go.
Poszliśmy powiedzieć chłopakom a o tym. Okazało się, że Mulat dużo o mnie opowiadał. Czyli pamiętał o mnie tak jak ja o nim To słodkie.
- Paul ma przyjechać.- powiedział Harry.
- Po co?
- Powiedzieć nam co mamy dalej robić.
- O Boże. Zerwać.
- Nie.
- A może?
- To nie. Będziemy musieli być ze sobą jakieś miesiąc albo dwa.
- Co?!- zdziwiłam się.- Aż tyle?
- Tak.- uśmiechnął się i podszedł do mnie.- Nie udawaj, że nie podoba ci się to.
- Nie podoba mi się to.
- Ja wiem, że tak. I to bardzo.
- Kolego mój drogi nie wiem o czym mówisz. Na mój widok ci staje.
- Nie prawda. Nie jesteś taka gorąca jak ci się zdaje.- zaczerwienił się.
- Naprawdę?
- Tak.- podeszłam blisko niego i zdjęłam koszulkę.
- Teraz też?- przejechałam ręką po jego torsie aż do krocza. Lekko podskoczył.- Mówiłam.- powiedziałam zadowolona i chciałam założyć koszulkę. ale rzucił się na mnie Harry. Pocałował mnie namiętnie.
- Boże!- zawołał Paul. Odskoczyłam jak oparzona od niego i założyłam koszulkę. - Musicie jechać na wspólne wakacje.
- A po co?- zapytałam.
- Żeby po świecie rozeszły się wasze zdjęcia.
- To gdzie mamy jechać?- zapytał Harry.
- Na wyspy Kanaryjskie.
- Kiedy?
- Jutro.
- Co?!- zawołałam razem z Loczkiem.
- Normalnie macie bilety, a ja idę.
- Bosko.- powiedziałam i poszłam do siebie.
Była 21, a ja pakowałam się na głupie wczasy. Kiedy kończyłam pakowanie ktoś zapukał do mnie.
- Proszę.- powiedziała i do pokoju wpadł Lokers. Nic nie mówiąc podszedł do mnie i popchnął mnie na szafę zachłanni wpijając mi się w usta. Nie wiem czemu oddałam to.
od autorki: no więc już 3 !!! Dostałam dwie nominacje, ale dodam je kiedy indziej za tydzień :) bo jadę na wycieczkę
czwartek, 30 maja 2013
środa, 22 maja 2013
Rozdział 2
Jak to ja wstałam o 12 i włączyłam komputer. To mój codzienny rytuał. Sprawdziłam takie portale jak TT, FB i najbardziej wiarygodną stronę plotkarską. Czytam i czytam.
- O kurde.- powiedziałam kiedy zobaczyłam plotkę tygodnia. Kliknęłam na nią i zaczęłam czytać. "Dziewiętnastoletni gwiazdor One Direction Harry Styles został przyłapany na obściskiwaniu z osiemnastoletnią córką opiekunki młodych sław- Victorią Benson. Jak widać słodka para ma się nie źle! Spójrzcie na zdjęcia poniżej. Od teraz będziemy śledzić dziewczynę i chłopaka." I pod spodem było zdjęcia jak Harry całuje mnie na masce mojego samochodu!
- Halo?- zapytałam odbierając telefon.
- Dziecko drogie co to ma znaczyć?! W domu nie ma mnie od kilku godzin a ty już obściskujesz się z chłopakami?! Co to ma być do cholery?! Paul chcę z tobą gadać. Masz zadzwonić do niego w tej chwili!
- Cześć mamo, dzień mi minął świetnie dzięki, że pytasz.
- Nie jesteś zabawna. Masz do niego zadzwonić. A nie czekaj on będzie za godzinę u was.
Rozłączyła się, a ja rzuciłam telefonem o łóżko. Poszłam się ogarnąć i przebrać. Założyłam luźną białą bluzkę i jasne szorty. A na nogi naciągnęłam czarne vansy. Zła poszłam od razu do chłopaków.
- Hej!- zawołali wszyscy naraz.
- Harry. Wstań.- wycedziłam przez zęby. On przerażony wstał i nie wiedział co się dzieję. Walnęłam mu plaska.
- Au, za co to?!- pisnął łapiąc się za polik.
- Za to zdjęcie w internecie! Przez ciebie debilu mam się spotkać z Paul'em bo jest wściekły o te zdjęcie!
- Jakie?
- No te na, którym mnie całujesz na masce mojego auta!- Louis mnie przytrzymał żebym mu nie dowaliła.
- Mraśne jest.
- Mraśne? Mraśne?! A dostałeś kiedyś po ryju?!
- Przed chwilą od ciebie!
- Nie krzycz na mnie!
- Ale ty zaczęłaś!
- Debil!
- Kretynka!
- Frajer!
- Idiotka!
- KONIEC!- zawołał jakiś głos za mną aż podskoczyłam.
- Obydwoje marsz do gabinetu!- wrzasnął na nas. Mrucząc pod nosem obydwoje poszliśmy.
- To on zaczął!- broniłam się od razu.
- Broniłem cię!
- Dałabym sobie sama radę.
- Nie prawda.
- SPOKÓJ!- wrzasnął drugi raz.- Nie pozostawiacie mi wyboru.
- Co?- zdziwiłam się.
- Będziecie udawać parę.- powiedział machając ręką jak gdyby nigdy nic.
- Co?!- wrzasnęliśmy.
- Całowanie, chodzenie za rękę, przytulanie i słodkie słówka.
- Ale po co to?- byłam zła. Nie raczej wściekła!
- Po jajco!- zawołał Harry.
- Nie chcę żeby Hazza wyszedł na dupka a ty na łatwą.
- Co proszę?
- Rozejść się.
Chłopacy kiedy usłyszeli plan Paul'a zaczęli się śmiać. Ale kiedy napotkali mój wzrok momentalnie się ogarnęli. Wściekła poszłam do pokoju. Rozległo się pukanie.
- Nie ma mnie.- powiedziałam, a to osoba się sama wprosiłam.
- Wszystko okey?- zapytał Liam.
- Tsa.
- Ej co jest?- usiadł koło mnie.
- Bo nie chcę udawać z tym frajerem.- burknęłam.
- Spokojnie. Harry się cieszy.
- Ta jasne.
- No tak. Ma zaciesz z tego udawanego związku. Udawaj ty też. W domu nie musisz z nim tak udawać i możecie się bić. Ale przed ludźmi udawaj i nie będziecie wytykani.
- Dzięki.- przytuliłam go.
- Za co to?- uśmiechnął się.
- Za cenną rade.
- To się nie wkurzysz, że Niall zamówił wam kolację, a Zayn kupił ci ciuchy?
- Co?! Dobra nic nie mówię.- ścisnęłam za to pięść aż pobielała mi skóra ja kostkach.
- Zaraz Zayn ci przyniesie. Szykuj się.
- Okey.- powiedziałam i poszłam do łazienki Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się w ręcznik. A do drzwi ktoś zaczął pukać.
- Czego?- warknęłam gdyż stałam w samym ręczniku.
- Masz to od nas wszystkich.- powiedział z uśmiechem Zayn.
- Dzięki.- wzięłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Z tym uśmiechem kogoś mi przypominał. Ale nie wiem kogo. Pomyśle później.
Wyglądałam jak nie ja. Krótka, mała czarna i białe szpilki. To nie był mój styl. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i zeszłam. Chłopacy byli zszokowani.
- Przepraszam, ale to nie muzeum.- powiedziałam i podeszłam do Hazzy.
- Ślicznie wyglądasz.
- A ty nie.- cmoknęłam w powietrzu.
Kolacja była dość dziwna. Trzymaliśmy się za ręce albo co i raz całowaliśmy się. Na serio dziwnie się czułam. Od razu kiedy wróciłam do domu poszłam spać. Ten dzień był męczący i pełen dziwnych obrotów i momentalnie zasnęłam.
od autorki: i jak wam się podoba? jeśli są błędy albo literówki to przepraszam :)
- O kurde.- powiedziałam kiedy zobaczyłam plotkę tygodnia. Kliknęłam na nią i zaczęłam czytać. "Dziewiętnastoletni gwiazdor One Direction Harry Styles został przyłapany na obściskiwaniu z osiemnastoletnią córką opiekunki młodych sław- Victorią Benson. Jak widać słodka para ma się nie źle! Spójrzcie na zdjęcia poniżej. Od teraz będziemy śledzić dziewczynę i chłopaka." I pod spodem było zdjęcia jak Harry całuje mnie na masce mojego samochodu!
- Halo?- zapytałam odbierając telefon.
- Dziecko drogie co to ma znaczyć?! W domu nie ma mnie od kilku godzin a ty już obściskujesz się z chłopakami?! Co to ma być do cholery?! Paul chcę z tobą gadać. Masz zadzwonić do niego w tej chwili!
- Cześć mamo, dzień mi minął świetnie dzięki, że pytasz.
- Nie jesteś zabawna. Masz do niego zadzwonić. A nie czekaj on będzie za godzinę u was.
Rozłączyła się, a ja rzuciłam telefonem o łóżko. Poszłam się ogarnąć i przebrać. Założyłam luźną białą bluzkę i jasne szorty. A na nogi naciągnęłam czarne vansy. Zła poszłam od razu do chłopaków.
- Hej!- zawołali wszyscy naraz.
- Harry. Wstań.- wycedziłam przez zęby. On przerażony wstał i nie wiedział co się dzieję. Walnęłam mu plaska.
- Au, za co to?!- pisnął łapiąc się za polik.
- Za to zdjęcie w internecie! Przez ciebie debilu mam się spotkać z Paul'em bo jest wściekły o te zdjęcie!
- Jakie?
- No te na, którym mnie całujesz na masce mojego auta!- Louis mnie przytrzymał żebym mu nie dowaliła.
- Mraśne jest.
- Mraśne? Mraśne?! A dostałeś kiedyś po ryju?!
- Przed chwilą od ciebie!
- Nie krzycz na mnie!
- Ale ty zaczęłaś!
- Debil!
- Kretynka!
- Frajer!
- Idiotka!
- KONIEC!- zawołał jakiś głos za mną aż podskoczyłam.
- Obydwoje marsz do gabinetu!- wrzasnął na nas. Mrucząc pod nosem obydwoje poszliśmy.
- To on zaczął!- broniłam się od razu.
- Broniłem cię!
- Dałabym sobie sama radę.
- Nie prawda.
- SPOKÓJ!- wrzasnął drugi raz.- Nie pozostawiacie mi wyboru.
- Co?- zdziwiłam się.
- Będziecie udawać parę.- powiedział machając ręką jak gdyby nigdy nic.
- Co?!- wrzasnęliśmy.
- Całowanie, chodzenie za rękę, przytulanie i słodkie słówka.
- Ale po co to?- byłam zła. Nie raczej wściekła!
- Po jajco!- zawołał Harry.
- Nie chcę żeby Hazza wyszedł na dupka a ty na łatwą.
- Co proszę?
- Rozejść się.
Chłopacy kiedy usłyszeli plan Paul'a zaczęli się śmiać. Ale kiedy napotkali mój wzrok momentalnie się ogarnęli. Wściekła poszłam do pokoju. Rozległo się pukanie.
- Nie ma mnie.- powiedziałam, a to osoba się sama wprosiłam.
- Wszystko okey?- zapytał Liam.
- Tsa.
- Ej co jest?- usiadł koło mnie.
- Bo nie chcę udawać z tym frajerem.- burknęłam.
- Spokojnie. Harry się cieszy.
- Ta jasne.
- No tak. Ma zaciesz z tego udawanego związku. Udawaj ty też. W domu nie musisz z nim tak udawać i możecie się bić. Ale przed ludźmi udawaj i nie będziecie wytykani.
- Dzięki.- przytuliłam go.
- Za co to?- uśmiechnął się.
- Za cenną rade.
- To się nie wkurzysz, że Niall zamówił wam kolację, a Zayn kupił ci ciuchy?
- Co?! Dobra nic nie mówię.- ścisnęłam za to pięść aż pobielała mi skóra ja kostkach.
- Zaraz Zayn ci przyniesie. Szykuj się.
- Okey.- powiedziałam i poszłam do łazienki Wzięłam szybki prysznic i owinęłam się w ręcznik. A do drzwi ktoś zaczął pukać.
- Czego?- warknęłam gdyż stałam w samym ręczniku.
- Masz to od nas wszystkich.- powiedział z uśmiechem Zayn.
- Dzięki.- wzięłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Z tym uśmiechem kogoś mi przypominał. Ale nie wiem kogo. Pomyśle później.
Wyglądałam jak nie ja. Krótka, mała czarna i białe szpilki. To nie był mój styl. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i zeszłam. Chłopacy byli zszokowani.
- Przepraszam, ale to nie muzeum.- powiedziałam i podeszłam do Hazzy.
- Ślicznie wyglądasz.
- A ty nie.- cmoknęłam w powietrzu.
Kolacja była dość dziwna. Trzymaliśmy się za ręce albo co i raz całowaliśmy się. Na serio dziwnie się czułam. Od razu kiedy wróciłam do domu poszłam spać. Ten dzień był męczący i pełen dziwnych obrotów i momentalnie zasnęłam.
od autorki: i jak wam się podoba? jeśli są błędy albo literówki to przepraszam :)
poniedziałek, 20 maja 2013
Rozdział 1
Zawsze rano nie mam siły na nic. Jeszcze dziś te głupie zakończenie roku. Z jednej strony fajnie bo nie muszę oglądać tych debili, a z drugiej nie chce mi się tam iść. Jak to moja "mamusia" musiała sama przygotować mi ubrania do szkoły. Ale kiedy zobaczyłam zestaw poszłam momentalnie do garderoby. Wyciągnęłam z niej czarne, wytarte szorty, białą luźną koszulę i czarne botki. Do tego torba w tym samym kolorze. Wzięłam rzeczy i poszłam się umyć. Wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam się tak jak zawsze i przebrałam się w przygotowany zestaw. Do tego kilka dodatków i byłam gotowa. Kiedy zeszłam do kuchni wzięłam jabłko i wyszłam.
Boże jak ja nienawidzę tych ludzi. Tych debili, lal i plastików.
- O nie będę musiała na ciebie patrzeć.- zaśmiała się Elen- królowa lalek.
- Nie wychodź na słońce bo się stopisz.- zadrwiłam z niej.
- Żaluzji i tu nie gadaj.- boże.
- Żaluzje tępa dzido to masz w oknie. ALUZJĘ napisz to sobie na tym pustym czole.- nie czekając na jaką kolwiek i poszłam na apel.
- Moi drodzy absolwenci..- bla bla bla. Nie słuchałam go tylko bawiłam się telefonem. Dostałam wiadomość od Lizzy kochanie tu masz numer Harr'ego, jak coś to do niego dzwoń bo mnie dziś nie będę. Odpisałam jej i tak jadę do Bradford. Napisała krótkie uważaj.
- Zapraszam Victorię Benson o zabranie głosu.
- A jest może funkcja "odrzuć zaproszenie"?- cała sala się zaśmiała.
- Nie.- westchnęłam i poszła na scenę. A raczej podest z mównicą.- To kara o ile się nie mylę?- zapytałam chodź bardziej stwierdziłam.
- Tak. Zaczynaj.
- No więc.- odchrząknęłam.- Ta szkoła jest beznadziejna. Uczennica bzyka się z panem Moon'em dla wyższej oceny, Elen pozdrawiamy. I w ogóle nudy. Wolałabym się pociąć niż spędzić tu kolejny rok. No więc ten teges krzyżyk na drogę frajerzy.- powiedziałam i pokazałam znak pokoju. Zabrałam od razu moje świadectwo i pojechałam do domu.
Byłam na cmentarzu u mamy w Bradford. Stare śmieci. Była 20, a ja wracałam. Na moje szczęście zepsuł mi się samochód. Znalazłam szybko numer do tego kolesia co wysłała mi Lizz'y.
- Halo?
- Za halo w mordę walę.
- A to ty jesteś Victoria.
- No raczej, ale nie o to kaman. Przyjedź po mnie któryś!
- A jesteś?
- Nie daleko Londynu jak byś do Bradford jechał.
- Spoko już jadę.
Czekałam na niego jakieś dziesięć minut, ale zamiast tego podjechało czarne audi. Siedziałabym w środku, ale zatrzasnęłam auto. Brawo ja.
- Hej mała.
- Mała to twoja pała, a ja jestem niska.
- Co tak siedzisz tu? Auto ci się zepsuło?
- Nie. Bardzo lubię siedzieć na poboczu i gadać z jakimiś typami.
- Ostra. Lubię takie. W łóżku też taka jesteś?- zapytał i przybliżył się do mnie. Chciałam coś powiedzieć, ale podjechało czarne Porsche.
- Oj koleś odwal się od mojej dziewczyny.- powiedział jakiś lokowaty.
- Eee?
- Twoja?
- Tak.
- NIE JESTEM PRZEDMIOTEM.- oburzyłam się.
- No jasne słońce.- podszedł i mnie POCAŁOWAŁ w domu ma za to w mordę.
- No ja myślę kiciu powiedziałam i objęłam go.
- Masz dziesięć sekund życia. Raz, dwa, dziesięć!- zaczęłam go ganiać po całym domu. Wpadliśmy do salonu gdzie siedzieli chłopacy. Lizz ma się nimi zająć czy coś.
- Masz w ryj! Jak cię złapie to po tobie!
- Podobało ci się.
- Nie pogrążaj się!
- Dzieci co się stało?- zapytał jakiś Mulat łapiący mnie za nadgarstek żebym go nie uderzyła.
- Ten debil.- pokazałam na Lokersa.- Pocałował mnie.
- Pomagałem.
- To trzeba było mi nie wpychać tego jęzora do gardła.
- Nie poradziłabyś sobie.
- A jak ci dowale to udowodnię.
- Vikuś uspokój się.
- Nie żyjesz.- wyrwałam się i podeszłam do niego. Ale on wylądował na ścianie. Nie stety nie trafiłam w jego twarz, a w lusrto.
- Chodź.- mówił Mulat.
- Okey.- opatrzył mi rękę. Tak ociupinkę sobie rozcięłam.- Styles trafiasz na moją czarną listę.
- No ej.
- A co ty robiłaś na drodze do Bradford?- Zapytał jakiś blondyn.
- Niebezpiecznie o tej godzinie.- powiedział jakiś koleś w paski.
- Boże. No od mamy wracałam. A zresztą tam skąd jestem czytaj Bradford trzeba mieć kilka blizn.
- Racja.- zawołał Mulat. Przypominał mi kogoś, ale nie wiem.
- Ale jak od mamy?- pytał jakiś w kratę.
- No na cmentarz.
- To znaczy..- urwał ciemnowłosy.
- Tak.
Chłopaki przedstawili mi się i poszłam do sobie.
od autorki: jak wam się podoba? liczę na komentarz :)
Boże jak ja nienawidzę tych ludzi. Tych debili, lal i plastików.
- O nie będę musiała na ciebie patrzeć.- zaśmiała się Elen- królowa lalek.
- Nie wychodź na słońce bo się stopisz.- zadrwiłam z niej.
- Żaluzji i tu nie gadaj.- boże.
- Żaluzje tępa dzido to masz w oknie. ALUZJĘ napisz to sobie na tym pustym czole.- nie czekając na jaką kolwiek i poszłam na apel.
- Moi drodzy absolwenci..- bla bla bla. Nie słuchałam go tylko bawiłam się telefonem. Dostałam wiadomość od Lizzy kochanie tu masz numer Harr'ego, jak coś to do niego dzwoń bo mnie dziś nie będę. Odpisałam jej i tak jadę do Bradford. Napisała krótkie uważaj.
- Zapraszam Victorię Benson o zabranie głosu.
- A jest może funkcja "odrzuć zaproszenie"?- cała sala się zaśmiała.
- Nie.- westchnęłam i poszła na scenę. A raczej podest z mównicą.- To kara o ile się nie mylę?- zapytałam chodź bardziej stwierdziłam.
- Tak. Zaczynaj.
- No więc.- odchrząknęłam.- Ta szkoła jest beznadziejna. Uczennica bzyka się z panem Moon'em dla wyższej oceny, Elen pozdrawiamy. I w ogóle nudy. Wolałabym się pociąć niż spędzić tu kolejny rok. No więc ten teges krzyżyk na drogę frajerzy.- powiedziałam i pokazałam znak pokoju. Zabrałam od razu moje świadectwo i pojechałam do domu.
Byłam na cmentarzu u mamy w Bradford. Stare śmieci. Była 20, a ja wracałam. Na moje szczęście zepsuł mi się samochód. Znalazłam szybko numer do tego kolesia co wysłała mi Lizz'y.
- Halo?
- Za halo w mordę walę.
- A to ty jesteś Victoria.
- No raczej, ale nie o to kaman. Przyjedź po mnie któryś!
- A jesteś?
- Nie daleko Londynu jak byś do Bradford jechał.
- Spoko już jadę.
Czekałam na niego jakieś dziesięć minut, ale zamiast tego podjechało czarne audi. Siedziałabym w środku, ale zatrzasnęłam auto. Brawo ja.
- Hej mała.
- Mała to twoja pała, a ja jestem niska.
- Co tak siedzisz tu? Auto ci się zepsuło?
- Nie. Bardzo lubię siedzieć na poboczu i gadać z jakimiś typami.
- Ostra. Lubię takie. W łóżku też taka jesteś?- zapytał i przybliżył się do mnie. Chciałam coś powiedzieć, ale podjechało czarne Porsche.
- Oj koleś odwal się od mojej dziewczyny.- powiedział jakiś lokowaty.
- Eee?
- Twoja?
- Tak.
- NIE JESTEM PRZEDMIOTEM.- oburzyłam się.
- No jasne słońce.- podszedł i mnie POCAŁOWAŁ w domu ma za to w mordę.
- No ja myślę kiciu powiedziałam i objęłam go.
- Masz dziesięć sekund życia. Raz, dwa, dziesięć!- zaczęłam go ganiać po całym domu. Wpadliśmy do salonu gdzie siedzieli chłopacy. Lizz ma się nimi zająć czy coś.
- Masz w ryj! Jak cię złapie to po tobie!
- Podobało ci się.
- Nie pogrążaj się!
- Dzieci co się stało?- zapytał jakiś Mulat łapiący mnie za nadgarstek żebym go nie uderzyła.
- Ten debil.- pokazałam na Lokersa.- Pocałował mnie.
- Pomagałem.
- To trzeba było mi nie wpychać tego jęzora do gardła.
- Nie poradziłabyś sobie.
- A jak ci dowale to udowodnię.
- Vikuś uspokój się.
- Nie żyjesz.- wyrwałam się i podeszłam do niego. Ale on wylądował na ścianie. Nie stety nie trafiłam w jego twarz, a w lusrto.
- Chodź.- mówił Mulat.
- Okey.- opatrzył mi rękę. Tak ociupinkę sobie rozcięłam.- Styles trafiasz na moją czarną listę.
- No ej.
- A co ty robiłaś na drodze do Bradford?- Zapytał jakiś blondyn.
- Niebezpiecznie o tej godzinie.- powiedział jakiś koleś w paski.
- Boże. No od mamy wracałam. A zresztą tam skąd jestem czytaj Bradford trzeba mieć kilka blizn.
- Racja.- zawołał Mulat. Przypominał mi kogoś, ale nie wiem.
- Ale jak od mamy?- pytał jakiś w kratę.
- No na cmentarz.
- To znaczy..- urwał ciemnowłosy.
- Tak.
Chłopaki przedstawili mi się i poszłam do sobie.
od autorki: jak wam się podoba? liczę na komentarz :)
niedziela, 19 maja 2013
Bohaterowie + prolog
Victoria Benson || 18 l. |
Zayn Malik || 20 l. |
Harry Styles || 19 l. |
Liam Payne || 20 l. |
Louis Tomlinson || 22 l. |
Niall Horan || 20 l. |
Danielle dziewczyna Li
Paerrie dziewczyna Zayn'a
PROLOG:
Wyobraźcie sobie jaki koszmar przeżywa mała 14 latka. Nie lubiana przez rówieśników, bita w domu i bez matki. Tylko jeden chłopak pomagał jej w życiu. Nauczył żyć na nowo. Minął rok, a byli nie rozłączni do pewnego dnia. Dziewczyna dowiedziała się, że ojciec nie żyje. Musi przeprowadzić się do rodziny zastępczej w Londynie.
- Będę pisał do ciebie obiecuje ci to.- powiedział zakładając kosmyk jej brązowych włosów za ucho.
- Nie obiecuj, że będziesz dzwonić. Nie obiecuj, że napiszesz. Obiecaj, że zapomnisz jacy byliśmy szczęśliwi.- rozpłakała się. Chłopak ją mocno przytulił tak jakby mieli się już nie spotkać, a ona wiedziała, że tak będzie.
- Kocham cię.- powiedziała i pocałowała go po czym odeszła.
Zmieniła się. Stała się pyskata i czasem się zdarzy, że z kim się pobije. Ale nadal kocha przyjaciela z Bradford, ale nie okazuje uczuć. Skąd wiem? Bo to ja. To moja historia i teraz poznacie część dalszą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)